Parlament Europejski odrzucił projekt rozporządzenia Komisji Europejskiej dotyczący monitorowania lasów w krajach Unii. Propozycja zakładała obowiązek przekazywania do Brukseli szczegółowych danych na temat stanu lasów, ich struktury, bioróżnorodności oraz planów zarządzania.
Choć oficjalnie chodziło o „lepszy nadzór ekologiczny”, w praktyce projekt otwierał drogę do centralizacji polityki leśnej kompetencji, która zgodnie z traktatami należy do państw członkowskich.
-To był pierwszy krok do przejęcia przez Brukselę kontroli nad naszymi lasami. Komisja chciała decydować, jak państwa zarządzają swoimi zasobami naturalnymi. Udało się to powstrzymać dzięki wspólnemu sprzeciwowi ugrupowań, które bronią suwerenności narodowej – powiedział europoseł Piotr Müller po głosowaniu.
Komisja Europejska uzasadniała wniosek koniecznością stworzenia jednolitego systemu monitoringu opartego m.in. na danych satelitarnych Copernicusa i raportach krajowych. Zdaniem Piotra Müllera to rozwiązanie byłoby kosztowne, biurokratyczne i groziło dublowaniem istniejących systemów.
– Polska od lat prowadzi szczegółową inwentaryzację lasów. Nie potrzebujemy unijnych urzędników, żeby tłumaczyli nam, jak zarządzać przyrodą. To przykład nadregulacji, która nie służy ani środowisku, ani obywatelom – dodał eurodeputowany
Europosłowie grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), w której zasiada Piotr Müller, podkreślali, że ochrona przyrody nie może być pretekstem do odbierania państwom kompetencji i tworzenia kolejnych warstw biurokracji.
– Wygraliśmy dziś głosowanie, które miało fundamentalne znaczenie. Pokonaliśmy europejską lewicę i zatrzymaliśmy kolejną próbę centralizacji władzy w Brukseli. Polskie lasy zostają w polskich rękach – i tak ma pozostać – podsumował Piotr Müller.

