🧵 Trwa dyskusja o nowym rzeczniku prasowym rządu. W tym czasie dostałem sporo wiadomości odnoszących się do czasów, kiedy sam pełniłem tę funkcję.  Dziękuję za wszelkie dobre wiadomości. To naprawdę miłe. 

Korzystając z okazji chciałbym też napisać kilka o słów o tym jak wyglądała ta praca w zespole świetnych i zaangażowanych współpracowników. Gdy zostawałem rzecznikiem rządu wiedziałem jedno: albo zbuduję dobry i zaangażowany zespół albo zginę 🤭

Funkcję pełniłem w czasie największych kryzysów ostatnich lat: pandemia, wojna na Ukrainie, atak hybrydowy na granicy z Białorusią, kryzys energetyczny i inflacyjny. 

W takich momentach komunikacja rządu musiała działać szybko, odpowiedzialnie i zespołowo.

To była wspólna praca świetnych ludzi z Centrum Informacyjnego Rządu – zaangażowanych, konkretnych, oddanych swojej roli.

Jak to było zbudowane? Wrzucam kilka refleksji od kuchni, jak to wyglądało 👇

🔵 Po pierwsze: zaufanie i dostępność

Najważniejsze było to, że miałem bliski kontakt z Premierem Mateuszem Morawieckim.
Zawsze mogłem do niego wejść. Gdy prosiłem o rozmowę, traktował to jako sygnał, że sprawa jest istotna – i znajdował czas.

🟦 Premier ufał mi i mojemu wyczuciu komunikacyjnemu. Wiedział, że jeśli coś zgłaszam, to nie bez powodu – i często dawał mi przestrzeń do działania bez zbędnych instrukcji.

🟦 Bez tego zaufania i dostępu – skuteczna komunikacja po prostu nie byłaby możliwa.

🟦 Uczestniczyłem w RZZK, posiedzeniach rządu, zespołach, które decydowały o najważniejszych sprawach. Dzięki temu nie tylko wiedziałem, co komunikować, ale też dlaczego i w jaki sposób zapadły konkretne decyzje.

🔵 Po drugie: zespół i zaangażowanie

W Centrum Informacyjnym Rządu zbudowaliśmy zespół profesjonalistów – co ciekawe również często o poglądach dalekich od rządu, dla którego pracowali. Ale wiedzieli, czym jest służba cywilna i że obywatele muszą wiedzieć, co robi państwo.

🟦 CIR to była prawdziwa machina – skrupulatnie zbudowane zespoły, które odpowiadały za całość rządowej komunikacji: od organizacji wydarzeń (a Premier Morawiecki miał często po kilka punktów dziennie, bo chciał być blisko ludzi), przez kontakt z mediami, social media, monitoring prasy, pisanie komunikatów, obsługę UDIP i zapytań dziennikarskich, patronaty, kampanie promocyjne, aż po pełne zaplecze administracyjne. 

🟦 Dbaliśmy o przepływ informacji: regularne odprawy kierowników, współpraca z biurami prasowymi ministerstw i urzędów wojewódzkich, warsztaty i spotkania międzyzespołowe. Bez dobrej wymiany informacji wewnątrz – nie ma dobrej komunikacji na zewnątrz.

🟦 Każdy mógł zgłaszać pomysły, mówić otwarcie, jeśli coś nie działało. Chodziło o to, żeby zespół miał przestrzeń do rozwoju i realnego wpływu.

🟦 Wprowadziliśmy onboarding, wymiany międzywydziałowe, konkretne procesy – żeby urzędnicy czuli, że mają wpływ i możliwości. Jasne, nie każdy chciał z tego korzystać, ale przestrzeń i ścieżki były.

🟦 To był też czas wdrażania  prostego języka w administracji. Pracowaliśmy nad tym świadomie, bo wiedzieliśmy, że obywatel musi zrozumieć informacje szybko i bez barier.

😔 Szkoda, że dziś wielu z tych profesjonalistów po prostu wyrzucono lub zmuszono do odejścia (KPRM, ministerstwa, urzędy centralne i wojewódzkie). Niektórzy zostali – ale bez współpracy i wsparcia z góry nawet najlepszy specjalista niewiele zdziała.

🔵 Po trzecie: stała i szybka komunikacja

W czasie kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, po wybuchu kolejnego etapu wojny na Ukrainie, w trakcie pandemii i innych kryzysów – miliony Polek i Polaków codziennie wchodziły na gov.pl, żeby sprawdzić rzetelne informacje o decyzjach rządu. W dobie dezinformacji to miało ogromne znaczenie.

🔵 Komunikaty powstawały pod ogromną presją czasu – ale zawsze pracowaliśmy nad prostym, jasnym językiem. Tak, by każdy mógł szybko zrozumieć, co się zmienia i co robić.

🔵 Gdy Premier kończył wystąpienie, komunikat był już na stronie. Nie musiałem tego sprawdzać – ogłaszałem to z mównicy, bo wiedziałem, że zespół zadziałał. Zawsze była podwójna weryfikacja i gotowe FAQ. Aktualizowane, gdy pojawiały się kolejne pytania. 

🔵 Gdy zapadały najtrudniejsze decyzje – np. o zamknięciu granic – mogliśmy liczyć na urzędników szykujących komunikaty dla obywateli. Wszyscy mieliśmy jeden cel: ograniczyć panikę i dać ludziom jasne informacje.

Do dziś też pamiętam, jak o 5 rano – tuż po wybuchu wojny w Ukrainie – zespół CIR był już w KPRM, bo właśnie taka była procedura. Wiedzieliśmy, że trzeba działać natychmiast. Wdrożyliśmy pracę 24/7 i nawet łóżka polowe były ustawione w departamencie. Mieliśmy absolutną gotowość do szybkiej reakcji na każdy scenariusz i organizację briefingu w każdym momencie dnia i nocy.

🔵 Po czwarte: sprawna wymiana informacji

Od początku budowaliśmy zespoły i struktury, które umożliwiały szybki i skuteczny obieg informacji – szczególnie w sytuacjach kryzysowych.

🟦 W każdej instytucji – ministerstwach, urzędach wojewódzkich – wyznaczana była konkretna osoba do szybkiego kontaktu z CIR. Najczęściej był to rzecznik prasowy, ale nie zawsze. Kluczowe było, by ta osoba była „na krótkim łączu” – dostępna, szybka, z jasnym przekazem.

🟦 Zbudowaliśmy kaskadowy system komunikacji „z dołu do góry” – to my w centrum zbieraliśmy dane z resortów, urzędów i agend, żeby mieć pełen obraz sytuacji i tworzyć na tej podstawie rzetelne komunikaty.

🟦 Często wkłady z departamentów merytorycznych były zbyt specjalistyczne – dlatego stale szkoliliśmy biura prasowe, by przekazy trafiały do CIR już w formie syntetycznej, napisane językiem zrozumiałym dla obywateli i mediów.

🟦 I na tym nie koniec. Na podstawie wszystkich wkładów z danego dnia opracowywaliśmy codzienne briefy, które trafiały do biur prasowych wszystkich ministerstw.

Czasem przeciekały do mediów, wywołując ekscytację wokół „tajnych przekazów dnia” 😉

A w rzeczywistości? To było po prostu strategiczne spojrzenie na komunikację.

Bo ekspert od komunikacji w rolnictwie nie musi na co dzień śledzić spraw dyplomatycznych – ale jeśli dzieje się coś ważnego, powinien mieć do tych informacji szybki i jasny dostęp. Albo: gdy pojawia się problem z koleją – specjalista od komunikacji w resorcie sportu nie musi znać szczegółów, ale dobrze, żeby od razu wiedział, „o co chodzi” i miał gotowe stanowisko.

To była nasza filozofia: nie każdy musi wiedzieć wszystko, ale każdy powinien mieć dostęp do kluczowych informacji o tym, co się dzieje w państwie. 

Jeśli ktoś zajmuje się komunikacją – musi rozumieć całą organizację, nie tylko swój fragment.

Tylko wtedy da się rzetelnie i skutecznie komunikować z otoczeniem.

🔵Po piąte: stałe briefingi rzecznika prasowego rządu

🟦 Jedną z sal KPRM przekształciliśmy w przestrzeń dla mediów – to tam odbywały się briefingi rzecznika rządu – starałem się, żeby były co najmniej raz w tygodniu, a w określonych okolicznościach codziennie. 

🟦 Zespół pracował nad tym, żeby briefing był konkretny, aktualny i gotowy na każde pytanie. Przeglądaliśmy działania wszystkich ministerstw – tzw. dobre informacje trafiały na stół jako pierwsze.

🟦 Do każdego spotkania gotowych było ok. 100 slajdów (!) – dane, wykresy, konteksty. Wszystko aktualizowane przed briefingiem. Gdy tylko było trzeba, odpowiedni slajd trafiał na ekran w kilka sekund. Mój zespół wiedział: jeśli poruszam jakiś temat, to slajd musi być gotowy na jedno kliknięcie. Gdy wdrożyliśmy ten system po raz pierwszy, jeden z dziennikarzy zarzucił mi, że pytanie było ustawione 😉 Tym większe było zdziwienie, gdy na kolejnych konferencjach ci sami sceptycy… dostawali odpowiedź na slajdzie do pytania, które dopiero co zadali. (Naprawdę da się przewidzieć, co jest na agendzie).

🟦 Miałem swój „segregatorek” – z danymi gospodarczymi, bieżącymi informacjami i… zdjęciami dziennikarzy, którzy byli akredytowani na daną konferencję. Jak ktoś nowy pojawiał się na sali – wiedziałem, kto to i z jakiej redakcji.
Jeden z redaktorów zażartował nawet, że chętnie podeśle lepsze zdjęcie, bo zerknął, że w segregatorze jest za mało korzystne 😄

To była dobrze działająca maszyna. I była potrzebna.

🔵 Po szóste: serwisy gov.pl i PRESS ROOM

🟦 Wraz z zespołem cyfryzacji (ze wsparciem @januszcieszynski i @andruszkiewicz) wdrożyliśmy profesjonalny system PRESS ROOM – akredytacje, komunikaty SMS, szybki kontakt. Chodziło o to, żeby być bliżej dziennikarzy, działać szybciej i bardziej dostępnie. Ten system został następnie wdrożony we wszystkich ministerstwach.  

🟦 Przy każdej sytuacji kryzysowej – pandemia, szczepienia, śnięte ryby na Odrze, kryzys na granicy – zespół CIR razem z gov.pl stawiał w kilka godzin dedykowany serwis informacyjny.

🟦 Kluczowa była też ścisła współpraca z biurami prasowymi ministerstw i urzędów. Regularne odprawy pozwalały każdemu być na bieżąco – nawet jeśli dany resort nie był bezpośrednio zaangażowany w dany kryzys.

🟦 Bo jeśli jesteś rzecznikiem ministerstwa kultury, to i tak musisz wiedzieć, co robi ministerstwo środowiska w sprawie Odry. Tylko wtedy komunikacja rządu może być spójna.

🟦 To było najważniejsze: stworzyć miejsce, gdzie obywatel znajdzie sprawdzone informacje – w zalewie sprzecznych komunikatów, emocji i plotek. I zadbać, żeby każdy urzędnik te informacje znał – niezależnie od tego, czy bezpośrednio się nimi zajmował, czy nie.

🔵 Po siódme: bezpieczeństwo

Bezpieczeństwo było priorytetem rządu Mateusza Morawieckiego – ale także w komunikacji dbaliśmy o procesy, które je wspierały.

🟦 Pracownicy i dyrekcja departamentu brała aktywny udział w symulacjach kryzysowych (m.in. z RCB), współpracowała z departamentami bezpieczeństwa i rozwijała procedury wspólnej reakcji, część osób uczestniczyła w Wyższych Kursach Obronnych.

🟦 Każdy, kto pracuje z komunikacją kryzysową, wie, że kluczowe jest to, co zrobisz przed: przygotowanie scenariuszy, draftów, przeszkolenie ludzi, przećwiczenie reakcji.

Naszym celem było budowanie zdolności do komunikacji strategicznej – z wyprzedzeniem, a nie dopiero w trakcie kryzysu.

To był codzienny element naszej pracy. Bo bez tego – żadna szybka komunikacja po prostu nie zadziała.

🔵 Po ósme: wspólna identyfikacja wizualna

🟦 Jednym z ważnych projektów było ujednolicenie identyfikacji wizualnej całej administracji rządowej.  Zamiast kilkunastu różnych logotypów – spójny system, z godłem państwowym, jednolitą nazwą i kolorystyką.

Ministerstwa, które wcześniej miały własne style graficzne i znaki (często niezrozumiałe dla obywateli), zaczęły komunikować się w czytelny i jednolity sposób.

To akurat “smaczek” dla wszystkich tych, którzy siedzą w komunikacji.

🔵 Po dziewiąte i wielokrotne: ludzie!

To ludzie tworzyli komunikację dla ludzi.

Dbaliśmy o przepływ informacji, dawaliśmy warunki do współpracy i zaangażowania. Bez względu na prywatne poglądy. Pracowali z nami ludzie, których wprost mogę nazwać „państwowcami”.

Dziękuję wszystkim, którzy współtworzyli ten czas i dokładali swoją cegiełkę.

Przykro mi, że wielu z Was później niesłusznie przypięto polityczne łatki. Wiem, jaką pracę wykonaliście. I jestem za nią wdzięczny. 

Dziękuję Wam za to, że mogliśmy na Was liczyć.

🔵 Przykład? Kryzys powodziowy w 2024 roku.

Obecna władza miała dostęp do doświadczonych urzędników od komunikacji kryzysowej – ale z tego nie skorzystała.

Efekt? Przykład podręcznikowego chaosu informacyjnego.

W moim filmie pokazuję, co poszło nie tak i co można było zrobić lepiej:
🎥 ZOBACZ: „Powódź 2024 – pokazuję chaos informacyjny rządu”

🔵 Na koniec – refleksja.

Praca w komunikacji to proces ciągły. Nigdy nie osiąga się idealnego punktu, w którym wszystko działa perfekcyjnie i nie da się już nic zrobić lepiej.

Każdy, kto pracuje w tym obszarze, wie, że zawsze jest coś do poprawy – coś, co dziś zrobilibyśmy szybciej, jaśniej, skuteczniej.

Tak było też u nas.
Nie wszystko się udawało.

Zdarzały się sytuacje, w których brakowało decyzji politycznych – bo przecież rządzenie państwem to ogromna machina, w której nie zawsze wszyscy myślą tak samo i decyzje nie zawsze zapadają od razu.

Nie na wszystko dało się odpowiedzieć. Nie na wszystko w odpowiednim czasie. I to bywało frustrujące.

Ale codziennie robiliśmy, co mogliśmy – z pełnym zaangażowaniem, odpowiedzialnością i przekonaniem, że to ma sens.

Za tę wspólną pracę – dziękuję. 🙌