Mniej dla polskich rolników, mniej dla polskich regionów. Więcej dla instytucji centralnych w Brukseli.
W Parlamencie Europejskim trwają burzliwe dyskusje nad nowym projektem budżetu Unii Europejskiej na kolejne lata. Emocje są ogromne – i słusznie, bo propozycja Komisji Europejskiej jest skrajnie niekorzystna dla Polski.
Zgodnie z przedstawionym projektem, Polska będzie płacić więcej do wspólnego budżetu, a jednocześnie otrzyma proporcjonalnie mniej środków niż dotąd. Stracą na tym przede wszystkim polscy rolnicy, samorządy i mieszkańcy mniejszych miejscowości.
Co oznacza ten budżet dla Polski?
Bruksela ogłasza wzrost wydatków do 1,717 bln euro – ale nie mówi, że:
Polska zapłaci więcej, a proporcjonalnie w budżecie UE:
• Rolnicy dostaną mniej – mniej środków na dopłaty, modernizację, stabilność
• Regiony dostaną mniej – mniej pieniędzy na żłobki, drogi, inwestycje lokalne
• Więcej instrumentów politycznego nacisku – Komisja zyskuje nowe narzędzia do zastraszania rządów państw członkowskich
Poseł do Parlamentu Europejskiego Piotr Müller odniósł się krytycznie do propozycji Komisji:
– Ten projekt budżetu to cios w polskich rolników i samorządy. Polska płaci coraz więcej, a dostaje coraz mniej. KE odsuwa się od zasad solidarności, na których zbudowano Unię Europejską – powiedział Piotr Müller.
Więcej władzy dla Komisji, mniej dla państw członkowskich
Zgodnie z propozycją budżetową, Komisja Europejska ma uzyskać nowe instrumenty nadzoru i kontroli nad wydatkowaniem środków, powiązane m.in. z tzw. mechanizmem warunkowości oraz tzw. „kamieniami milowymi”. To rozwiązania, które w praktyce mogą służyć jako narzędzia nacisku politycznego na poszczególne państwa członkowskie, a nie jedynie jako mechanizmy techniczne.
W ocenie wielu europosłów – w tym Piotra Müllera – takie podejście osłabia demokratyczną kontrolę budżetową, a wzmacnia technokratyczną władzę Komisji.
Dlatego nowy budżet, poza konsekwencjami finansowymi, niesie też istotne skutki ustrojowe. To projekt, który oznacza:
• mniej wolności
• mniej solidarności
• mniej suwerenności
A miało być inaczej…
Komisarzem odpowiedzialnym za unijny budżet jest Piotr Serafin – bliski współpracownik Donalda Tuska. Ale, jak widać, nie działa w interesie Polski, lecz w interesie przewodniczącej Ursuli von der Leyen.
Brak odwagi, brak dialogu
Dodatkowe kontrowersje wywołała decyzja przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która w dniu ogłoszenia projektu nie pojawiła się na debacie w Parlamencie Europejskim, a zamiast tego zorganizowała konferencję prasową.
Szef Komisji Budżetowej PE podczas posiedzenia wprost skrytykował ten ruch jako złamanie wcześniejszych ustaleń i brak szacunku wobec europosłów.

