To europoseł Piotr Müller jako jeden z pierwszych wskazywał na potrzebę budowy drogi Via Pomerania – dziś ten strategiczny projekt dla Pomorza Środkowego popierają już samorządy i zyskuje przychylność rządu. Mimo to inwestycja grzęźnie w Ministerstwie Obrony Narodowej. Choć MON zapowiadało raport w ramach Paktu dla Bezpieczeństwa Polski, uwzględniający Via Pomeranię, resort wciąż milczy na temat szczegółów. A chodzi o klucz do bezpieczeństwa i spójności terytorialnej państwa i Pomorza..
MON zapowiedział prace i… zamilkł
Mimo oficjalnych zapowiedzi i publicznych deklaracji, MON nie odpowiada na pytania o konkretne działania, skład zespołu, harmonogram prac ani stan przygotowań związanych z tzw. studium korytarzowym.
Wniosek o udostępnienie informacji publicznej, złożony przez Piotra Müllera, pozostał bez realnej odpowiedzi, choć zgodnie z przepisami odpowiedź powinna zostać udzielona niezwłocznie.
– Rząd i samorządy przekonały się do tego pomysłu. Tym bardziej niepokoi fakt, że dziś – w środku kampanii prezydenckiej – MON nagle nabiera wody w usta. Jeśli resort nie udostępni informacji w najbliższych dniach, sprawa trafi do prokuratury jako przykład naruszenia prawa – zapowiada Piotr Müller.
Ważna inwestycja dla Pomorza
Via Pomerania, mająca połączyć Pomorze Środkowe z głównymi szlakami komunikacyjnymi kraju i Europy, miała być inwestycją przełomową – nie tylko w wymiarze infrastrukturalnym, ale też społecznym i rozwojowym.
Brak przejrzystości ze strony MON budzi poważne pytania o rzeczywiste zaangażowanie rządu w realizację projektu i o to, czy zapowiedzi sprzed kamer mają jakiekolwiek odzwierciedlenie w działaniach administracyjnych.
– Nie ma i nie będzie mojej zgody na ukrywanie działań publicznych za zasłoną biurokratycznych wymówek. Jeśli rząd nie działa, traktuję to jako próbę zatajenia bezczynności i skieruję sprawę do prokuratury – zapowiada europoseł.
Nie możemy stracić szansy
Na razie Via Pomerania – zamiast być symbolem spójności i rozwoju – staje się przykładem zaniechania i biurokratycznego paraliżu. Sprawa budzi szczególne emocje, ponieważ
Polska pełni obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, co daje realne możliwości wpływu na priorytety infrastrukturalne w Europie Środkowo-Wschodniej. Zamiast działań – obywatele otrzymują ciszę.

